Od jakiegoś czasu rozglądałem się za nowym rowerem. Musiał spełniać kilka warunków:

  • być wygodniejszy od starego Nishiki

  • posiadać amortyzator

  • być wyposażony w duże koła, minimum 28 cali

  • warunkiem mniej konieczym były hamulce tarczowe

Po konsultacjach z kolegą Michałem, wybór padł na rower firmy Marin, model Bobcat Trail 5 z 29 calowymi kołami. Maszynka zacna, posiada hamulce tarczowe, duże koła, amortyzator, fajny napęd Shimano Deore 1x11. Nigdy wcześniej nie jeździłem rowerem MTB, trochę się obawiałem czy to aby na pewno dobry wybór.

W porównaniu do starego roweru, “Marianowi” na prostej, utwardzonej drodze brakuje trochę przełożeń. Do tej pory byłem przyzwyczajony do napędu bardziej rekereacyjnego (starej generacji) Shimano Altus 3x8. W zamian za to, w typowym terenie różnica jest znaczna z przewagą Marina.

Spróbowałem przejechać jedną ze swoich ulubionych tras w okolicy Olsztyna, tym razem wybierając, gdzie się tylko da, teren. Nie sądziłem, że jazda po leśnych ścieżkach jest taka męcząca 😂

Trasę zaczynam od strony ulicy Bukowskiego, wjazdem w ulicę Antonowicza. Na końcu tej ulicy zaliczam już pierwszy “teren”.

Dojechałem do całkiem nowej ścieżki rowerowej, która prowadzi przy Jeziorze Bartąg, a prowadzi do ulicy Warmiński Las. Można jechać cały czas kostką brukową, ale w związku z tym, że miał to być test nowego roweru, pojechałem trochę bokiem.

Po dojechaniu do Bartążka z powrotem trafiłem na asfalt. Przy okazji mogłem podziwiać z oddali południowe osiedla Olsztyna.

Droga prowadzi w kierunku trasy Olsztyn - Butryny tj. DK 598. Następnie po minięciu ronda, przejechałem pod obwodnicą Olsztyna S16. Całe szczęście, że ktoś pomyślał i umożliwił ruch pieszo-rowerowy, nie odgradzając bardzo popularnych wśród mieszkańców miasta częsci lasu. Gdy jeszcze nie było obwodnicy, przez las przebiegała fajna trasa biegowa, z fają pętlą 10 km Ścieżką Radość.

Po przecięciu obwodnicy, dotarłem do granicy lasu. Normalnie pojechałbym szosą w kierunku Butryn. Ale nie, nie tym razem. Poszedłem w las, jak 🐗 w trufle.

Po drodze napotkałem kilka niespodzianek w postaci przewróconych drzew. Prawie przez całą cześć trasy, równolegle do asfaltowej szosy, w lesie jest ścieżka rowerowa.

Czasem ścieżka, z racji małego ruchu zarasta. Musiałem przedzierać się przez dość wysokie trawy. Rower spisał się na 🏅 W tym miejscu wjechałem już na szosę. Dojeżdżając do skrzyżowania, które prowadzi do ośrodka wypoczynkowego Cyranka, nad Jeziorem Łańsk.

Dalej trasa jest raczej asfaltowa, chociaż dość dziurawa i prowadzi w kierunku Stawigudy przez Rezerwat Las Warmiński. Widoczki są przednie. Przez całą drogę mijam może dwa samochody, za to sporo rowerzystów.

Po przejechaniu około 10km dojechałem do skrzyżowania Stawiguda Gągławki. Skręciłem w kierunku Olsztyna, wzdłuż lini kolejowej dojeżdzając do stacji PKP Gągławki.

Po chwili dojechałem do miejscowości Gągławki, kierując się w stronę Bartąga.

Żeby dojechać do Olsztyna trzeba jeszcze raz przeciąć obwodnicę miasta. Tym razem jadę górą, wiaduktem.

Ostatnim etapem wycieczki jest podjazd z Bartąga w kierunku Olsztyna, słynną ulicą Bartąską. Tu prawie zawsze tętno dochodzi do grubo ponad 170BPM 😁

Po ponad dwóch godzinach jazdy, z przerwami na cyknięcie fotek, przyjechałem do domu. Wypad fajny, bo pogoda dopisała, a i rower sprawił sporo przyjemności z jazdy.

Pora na bardziej wymagające trasy. Może jeszcze zdążę w tym sezonie.

Poniżej zapis trasy z serwisu STRAVA.