Jest! Cała przejezdna ŁYNOSTRADA . W historię budowy obiektu nie będę się wgłębiał. Napiszę tylko, że trasa powstała dzięki głosom oddanym na jej budowę w ramach budżetu obywatelskiego miasta Olsztyn. Łynostrada była budowana etapami,tak więc niektóre odcinki były przejezdne już wcześniej. Skoro trasa została wybudowana już w całości, postanowiłem zrobić sobie małą wycieczkę, w pełni już przejezdną drogą. Początek trasy w Olsztynie zaczyna się od strony osiedla Brzeziny, a ściślej mówiąc ulicy Kalinowskiego niedaleko Hotel Park. Ogólnie trasa biegnie, jak sama nazwa wskazuje, wzdłuż Łyny.
Na początku przez podmokły teren między osiedlem Brzeziny a ulicą Warszawską. Zjeżdżamy z ulicy, na pierwszy odcinek Łynostrady. I tu małe zdziwienie. O ile sam wjazd jest ułożony z kostki brukowej, to dalsza część trasy jest wykonana z jakiegoś luźnego żwiru, z dużą ilością kamieni o różnym kalibrze.
Ja niestety mam rower wyposażony w dość wąskie opony, w dodatku nie posiada też amortyzatorów. Dlatego jazda po takiej nawierzchni nie należy do najbardziej przyjemnych (co widać na filmie). Mijamy mostek i jedziemy dalej w kierunku ulicy Tuwima, w międzyczasie mijając budynek PAN.
Zdziwienie numer dwa. Niestety nie udało się przeprowadzić ścieżki pod ulicą Tuwima, dlatego trzeba wyjechać na ścieżkę rowerową biegnącą wzdłuż ul. Tuwima i dojechać na skrzyżowanie z Lidlem. Potem długo poczekać na zmianę światła i przejechać na druga stronę Tuwima.
Tu zaczyna się drugi odcinek Łynostrady. Podobnie jak pierwszy jest wykonany ze żwiru. Na pierwszy rzut oka widać, że ten fragment został oddany jako ostatni. Brak jest jeszcze rosnącej trawy, widać świeżo wytyczoną drogę.
Po pokonaniu paruset metrów dojeżdżamy do ulicy Obrońców Tobruku. I tu fajnie udało się przeprowadzić ścieżkę pod ulicą, nie ma potrzeby przejeżdżania przez ruchliwą drogę.
Zaczynamy kolejny, trzeci, odcinek naszej trasy. Moim zdaniem najlepszy. Wykonany z kostki brukowej, ładnie zagospodarowany, biegnący tuż przy samej rzece, z ładnymi widokami i fajną infrastrukturą dla pieszych, ławeczki, leżaki.
Przejeżdżamy obok Szpitala Miejskiego po czym, aby pod ulicą Pstrowskiego, dojechać do Parku Centralnego. O parku nie będę pisał, kto był wie jak wygląda. Od tego momentu jedziemy na czuja. Tak było w 2019r, bo wtedy wpis powstał.
Nikt nie pomyślał, żeby Łynostradę oznaczyć. Może z czasem to się stanie, ale póki co łatwo się pogubić. I stało się, pojawiły się oznaczenia trasy, na całym jej przebiegu. Z parku centralnego odchodzi parę różnych dróg, ale na chłopski rozum, trzeba się cały czas trzymać rzeki. Przejeżdżamy na drugą stronę ulicy Pieniężnego.
Dojeżdżamy do Mostu św. Jana, aby wjechać do Parku Podzamcze. Ta część trasy była już wcześniej przygotowana i dobrze zagospodarowana. Trasą obok restauracji Casablanca jedziemy dalej wzdłuż Łyny. Tu po raz kolejny udało mi się zgubić ścieżkę, która odkryłem dopiero w drodze powrotnej.
Bowiem, trasa chyba biegnie przy Bibliotece Pedagogicznej, w kierunku wiaduktów kolejowych i ulicy Artyleryjskiej. Mijamy wiadukty, przejeżdżamy pod Artyleryjską i kierujemy się w stronę Lasu Miejskiego. Gdzie jest już typowo leśna, ubita droga.
Moja wycieczka skończyła się na wysokości Szpitala MSWiA, a to z uwagi na wesołe stadko dzików, biegnących sobie przede mną. Nie odważyłem się jechać za nimi, a zdjęcia też nie udało mi się zrobić. Droga powrotna to już tylko formalność. Chociaż, na tyle żwirowo-kamienista nawierzchnia mnie wymęczyła, że odcinek od Tuwima do domu pokonałem wzdłuż ścieżki rowerowej na ulicy Sikorskiego. Podsumowując. Pomysł budowy ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki uważam za genialny. Do dyskusji zostaje jakość jej wykonania, szczególnie nawierzchnia na odcinkach od Brzezin do ul. Obrońców Tobruku pozostawia wiele do życzenia.
A tak to wygląda na mapie.